Nastał wreszcie TEN czas.
Czas sadzenia winorośli.
Na początku sadzenia była rozwijana nić:
Nić wyznaczyła porządek rzędów i szpalerów.
Bo zasadzona winorośl, czyli winnica, jest jak oddział zdyscyplinowanego wojska: musi być równo wzdłuż i wszerz.
Potem, jednometrowym patykiem wyznaczyłem miejsca sadzenia winorośli w każdym rzędzie.
Obracałem patyk, jakbym toczył koło, znacząc kolejne metry i miejsca nasadzeń.
Potem, świdrem spalinowym z wypożyczalni sprzętu budowlanego, wierciłem dziury 40-50 cm w głąb.
Przy większych nasadzeniach nie polecam świdra ręcznego.
Chyba że ktoś ma mnóstwo czasu i nie lubi hałasu silnika spalinowego; a także zechce oszczędzić nieprzyjemnych wrażeń akustycznych wszystkiemu, co żyje w okolicy.
Byłem między jednym, a drugim wyjazdem do Włoch i nie mogłem sobie pozwolić na wiercenie dziur ręcznym świdrem przez tydzień.
Jednego dnia wywierciłem ok. 700 dziur.
W dziury co jakiś czas wkładałem rękę i było przyjemnie chłodno.
Następnego dnia i w kolejnym po następnym, posadziłem winorośl.
Sadzonki wychodziły gładko z doniczek. Z kolei pety rozcinałem nożem, bo nie chciałem oddzielać ziemi od korzeni.
Delikatnie prostowałem zbite i pokręcone korzenie, by potem swobodnie wrastały w glebę.
Obornika nie dawałem – użyźniłem wcześniej ziemię zielonym nawozem.
Wodą nie podlewałem – ziemia w dole dziury była lekko wilgotna.
Sadzonki mają więc wszystko, co jest potrzebne do dalszego rozwoju.
Długie łodygi sadzonek zniknęły w czeluści wyżłobionych dziur.
Zazwyczaj w dole zakopuje się całą zdrewniałą część sadzonki.
U mnie wystają kilka centymetrów nad powierzchnię ziemi.
W winnicy zamierzam zrobić tzw. „tarasy” i przy tej okazji zakopię sztobry do końca.
Zrobię to prawdopodobnie przy okrywaniu (kopczykowaniu) winorośli na zimę.
Na działce wyrosło trochę chwastów. Z pewnością przysłużyły się im prace użyźniające glebę.
Co jakiś czas będę je usuwał. Zapowiada się długa wojna między ogrodnikiem i chwastami, ponieważ przez najbliższe trzy lata zamierzam zostawić czarny ugór. Jest to korzystne dla młodej winorośli. Dopiero w późniejszym czasie posieję trawę w międzyrzędziach.
Teraz mogę wreszcie powiedzieć, że JEST winnica.
A na koniec, kiedy spadł deszcz, w domu, w ogródku, w nagrodę za trud, czekało na mnie pachnące dzieło sztuki: