Do pola prowadzi droga będąca „przecznicą” drogi gminnej. W momencie kupna, na większej części zarastały ją gęsto krzewa i chwasty.
Z pomocą Nikodema próbuję uczynić drogę prześwietlną, przejściową i przejezdną.
Od dołu drogi czeka nas większe wyzwanie, mianowice wykarczowanie ogromnego chwastu, zwanego sumakiem odurzającym:
Nie wiem, skąd bierze się zamiłowanie nielicznych ogrodników (może dlatego, że są nieliczni, bo statystycznie zawsze ktoś taki się znajdzie) do sumaka, którego ma usprawiedliwiać Jego Wysokość Ozdobność: przez cały rok rozłożyste gałęzie wybijające, z jednej wiązki pnia, w każdą stronę świata, a jesienią przebarwienia zieleni w kolory żółty i czerwony. Chwast pozostanie chwastem, a toksyczny chwast tym bardziej. Po kilku godzinach pracy (w tym wypadku świadomie i dobrowolnie bez Nikodema) nad usuwaniem octowca, wszedłem w dziwny narkotyczny stan. Do tego oblepił mnie rój os, które na moich rękach wyczuły woń gęsto płynącego z ciętych gałęzi miodu.
A oto efekt końcowy pracy Nikodema i mojej:
Pracowaliśmy przy drodze sześć dni. Jak – zachowując wszelkie proporcje – Pan Bóg, który w sześć dni stworzył przeogromny, nieograniczony świat. My stworzyliśmy, uczestnicząc w dziele Stwórcy, drogę o szerokości 4m i długości ponad 60m.